Panama, Maroko, Egipt – między innymi do tych drużyn dołączyła reprezentacja Polski po drugiej kolejce mistrzostw świata 2018. Biało-Czerwoni przegrali z Kolumbią 0:3 i tym samym stracili jakiekolwiek szanse na wyjście z grupy H.
Początek meczu w wykonaniu Polaków był nieco lepszy, niż w starciu z Senegalem. Niestety, nic z tego nie wynikało, bo Biało-Czerwoni przed polem karnym tracili jakikolwiek pomysł na grę. Po raz kolejny piłkarze Adama Nawałki w pierwszej połowie nie oddali żadnego celnego strzału na bramkę rywali.
Gole online i obszerny skrót meczu Polska – Kolumbia TUTAJ!
Co najgorsze, jesteśmy jedyną drużyną na turnieju w Rosji, który jeszcze w pierwszych 45 minutach spotkania mundialowego nie trafił chociażby w golkipera ekipy przeciwnej. Jeżeli nawet poprawimy tę statystykę w pojedynku z Japonią, będzie to marne pocieszenie.
Biało-Czerwoni schodzili do szatni, przegrywając 0:1. Gola dla Kolumbii zdobył Yerry Mina w 40. minucie i od tamtej pory było już tylko gorzej. Owszem, zdarzało nam się zabierać piłki rywalom w środku pola, ale nic wielkiego z tego nie wynikało. Warto wspomnieć o tym, że Kolumbijczycy również nie radzili sobie dużo lepiej. Do 65. minuty spotkania mieli na koncie oddany… jedno celne uderzenie na bramkę strzeżoną przez Wojtka Szczęsnego.
Różnica między Polakami a Kolumbijczykami była jednak taka, że gdy ci drudzy mieli okazję do zdobycia gola… zdobywali go. W niedzielę jako drugi na listę strzelców wpisał się Radamel Falcao, który pozbawił reprezentantów jakichkolwiek nadziei. Na 20 minut przed końcem tak naprawdę kibice Biało-Czerwonych modlili się chociażby o remis, który przed godziną 20 wydawał się jedynie absolutnym planem minimum.
Nadzieje na remis skończyły się w 75. minucie. Właśnie wtedy padł trzeci gol dla Kolumbii, który był dla nas przysłowiowym gwoździem do trumny. Mundialowej trumny.
W grupie H szanse na awans nadal mają trzy zespoły – Senegal, Japonia oraz Kolumbia. Wszystko rozstrzygnie się w ostatnich meczach. Niestety, Polska przeciwko drużynie z Azji będzie grała już tylko o honor. Z pewnością kibice Polaków nie tak sobie to wyobrażali.